Straszno-śmieszne zaproszenia na Halloween

Halloween jest u nas oczywistością. Musi być i już. Wcześniej nie przepadałam za tym świętem. Nie bawiło przyglądanie się dorosłym paradującym w upiornych strojach po ulicach Londynu – często z dużą ilością promili we krwi. Być może obejrzałam też za dużo horrorów w dzieciństwie :).
Zaproszenia na Halloween dla wszystkich sceptyków
Za to w wersji dziecięcej Halloween mnie oczarowało. Czepiają się, że nie nasze itd.? Ale i choinka nie nasza, i chrześcijaństwo, i Kopciuszek, Królewna Śnieżka, św. Mikołaj, wiele zwyczajów, potraw, a nawet pomidory i ziemniaki . Wszystko przyszło z “obcych kultur”. Tworzymy więc własną wersję Halloween, bo w naszej kulturze nie stworzono dla dzieci czegoś podobnego – tej mieszanki trochę strasznej, trochę śmiesznej i bardzo magicznej. A to jest bardzo pociągające dla dzieci, które uwielbiają się bać, bawić i żyć w świecie magii. Każde dziecko w innych proporcjach i w inny sposób.
Kim będę na Halloween?
Mieliśmy rodzinne ognisko pod koniec sierpnia. Po zmierzchu dzieciaki zaczęły wymyślać straszne rzeczy i przypomniały sobie o Halloween. Siena lubi czarownice. Ale czarownice są straszne i nie lubią dzieci – powiedziała ciocia. – To ja będę taką straszną czarownicą, co nie lubi dzieci i nie lubi dorosłych!
Jak powstały nasze zaproszenia na Halloween?
Siena ma urodziny dwa dni przed Halloween. Jako prawie czterolatka przeżywa je pierwszy raz świadomie, planując i wymyślając. Oczywiście muszą być w stylu Halloween. Robimy małe, kameralne przyjęcie z paroma dziećmi. U nas w domu to wydarzenie jest przeżywane od miesiąca :). Zaproponowałam więc, że roześlemy zaproszenia do dzieci. Nie trzeba było dwa razy mówić 🙂 🙂 .
Starałam się, aby mój udział był jak najmniejszy.
– Siena, w jakim chcesz kolorze?
– W fioletowym. Daj mi farbę.
To oczywiste, że w fioletowym, bo to jej ulubiony kolor. Fajnie, że jest też halloweenowy :). Wyjęłam fioletową akwarelkę wodną.
Dałam trzy arkusze lepszego papieru (grubsze kartki do akwarelek), a Siena zamalowała je swoim zwyczajem (ramka, krzyż, gwiazda i zamalowanie). Wyszły malownicze powierzchnie – nierówne, poplamione – idealnie w klimatach, zaproszenia na halloween zapowiadają się dobrze :).
Ja przecięłam kartki na pół i zgięłam, by przybrały formę zaproszenia.
Ozdabiamy straszno – śmiesznie
– A jakie chcesz na nich obrazki? Może narysujemy i wytniemy?
– Kapelusze czarownicy!
Poszukałam w internecie zarys fajnego kapelusza i narysowałam podobny. Siena nie dała mi czasu – musiałam jej oddać szybko szablon. Dwa dni trwało wycinanie kapeluszy (samodzielne). Potem były malowane czarną temperą (można też plakatówką, akwarelką itd.).
– Mam też brokat. – specjalnie podpuściłam Sienę, bo wiem, że go uwielbia. Chowam zapasy, bo inaczej w pół godziny byłoby po brokacie – kapelusze wyglądają jednak świetnie, gdy połyskują. W głowie obmyślałam tekst zaproszenia. Jeden z gości jest bardziej wrażliwy na straszności, więc lepiej je złagodzić śmiesznościami. Siena jakby czytała w moich myślach, reagując na słowo brokat i moje plany w głowie:
– To będzie takie też ładne Halloween. I straszne… i ładne … i śmieszne … i okropne … i dziwne. – Ostatnio doszło jeszcze słowo upiorne. Ile to przymiotników! Zawarłyśmy je w zaproszeniu.
Mieliśmy w zapasach kółeczka papierowe po czekoladkach. Widziałam gdzieś nietoperze z takich kółeczek. Przecięłam na pół te na skrzydełka i ułożyłam na tylnej stronie zaproszeń. Malowaniem, klejeniem, doklejaniem oczek i rysowaniem buzi oraz uszu zajęła się Siena. Wyszły bardzo śmieszne, trochę „spasione” nietoperze :).
– Czy jeszcze czymś ozdabiamy? Akurat miałyśmy confetti – pajączki, dynie itd. Pająki okazały się bardziej atrakcyjne i były przyklejane całymi gromadami. Postarałam się, by nie obsiadły wszystkich zaproszeń 🙂 (taka mała interwencja w trosce o małego, wrażliwego gościa).
Napisałam słowo Zaproszenie, które o wiele ciekawiej wygląda „poprawione” dziecięcą rączką (srebrnym flamastrem) – bardziej halloweenowo.
Halloween nie takie straszne
I tak powstały nasze piękne zaproszenia na Halloween. Jestem z nich naprawdę dumna. Są unikatowe, nawet każde oddzielnie jest trochę inne. Maja charakter, nie są płaskie i po prostu lubię na nie patrzeć. Na szczęście przygotowałyśmy jedno … dla nas :)).
Samo tworzenie zaproszeń na domową imprezę to duże przeżycie i świetna zabawa. Trzeba włożyć trochę wysiłku. Warto zaplanować więcej czasu (nasze powstawały etapami chyba tydzień), ale za to ma się satysfakcję i unikatowe zaproszenia na Halloween. Do tego jeszcze wspólne przeżywanie atmosfery święta. Część trzeba było wysłać pocztą, więc dochodzi jeszcze wspólna wizyta na poczcie i atrakcyjne dla dzieci wrzucanie kopert do czerwonej skrzynki.
Pokochałam Halloween dzięki jego wersji dziecięcej. Wraz z coraz krótszymi dniami i porankami we mgle, wprowadza w nastrój pełen czarów, magii i wyobraźni. Jest po prostu straszne, dziwne, ładne, śmieszne i okropne 🙂 .
A jeśli nie planujecie halloweenowego przyjęcia, polecam zabawę w ubieranie dyni!
You must log in to post a comment.